Witam ponownie, dzis mam dla Was drugi rozdział Z pamiętnika Cher ^^ Tymczasem przypomnę Wam nieco z 1 rozdziału:
Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.
Cher
była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak,
rosnący tutaj od powstania bloków. Wiąże
się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było
ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.
Tuż
przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją
zmogło. Odwróciła się i usiadła na
ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie!
Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła
płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce,
ja… Dziewczyna zemdlała. Leżała na
ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało.
To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej
choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę
nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher
nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie
tego nie przypomni.
Po
chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki
Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją
torebkę?!
-
Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?
-
Nie, znaczy tak. Tak i nie!
-
Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.
-
Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?
-
Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym
ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.
-
No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.
-
Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym
Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała
mu dokończyć.
-
Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.
Dziewczyna
z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym
chłopaku. To jego oczy.
Jakieś
10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.
-Idziesz
już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.
-
Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.
Cher
odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…
-
Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło
bicia.
-
C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle
poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo,
jednak oboje wiele poczuli.
Cher
czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten
sam oddech, ten sam świeży zapach.
-
Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko
pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica
zasłonił krzew.
A tutaj już 2 rozdział
Co to za słodki chłopak?
Co on tutaj robi? Zupełnie nic nie rozumiem.
Cher
rozumiała tylko tyle, że straciła chłopaka. Jedyną osobę życiu, która ją
rozumiała. Co z tego, że miała rodziców? Rodzice mięli swoje sprawy, obchodziła
ich tylko nauka Cher. Dziewczyna była sama. Całkiem sama.
Nazajutrz
Cher obudziła się w beznadziejnym stanie. Z jej pobladłych oczu spływała
jeszcze wczorajsza zaschnięta łza. Oprócz oczu, bolała ją jeszcze głowa. Jak dobrze, że są wakacje. Zanim
dziewczyna się ogarnęła zajrzała jeszcze pod poduszke, czyli w miejsce, gdzie
zawsze kładzie swój pamiętnik. Zobaczyła na ostatnią stronę. „tak wiem może to
głupie, no nie wiem. Ale ta krew jest piękna, spływa po moim ciele gładząc ją
słodko. Głęboka ta rana, nie mogę wyciągnąć z niej żyletki. Fajne uczucie” Co?!
Przecież to kartka z mojego pamiętnika! Czy ja… się pocięłam. Zupełnie nic nie
pamiętam! Cher była mega zszokowana. Nie miała już kontroli nad swoimi
emocjami. Przecież to kartka z jej pamiętnika! Cher szybko wstała z łóżka i
pędziła do łazienki z jej notatnikiem. Natychmiast zdjęła z siebie piżamę i
zaczęła szukać blizny. Dokładnie przejrzała ręcę i nogi, później brzuch, biodra
i miejsca zakryte przez bieliznę. Nigdzie nie było żadnej blizny, o dziwo –
pojawił się mały siniak na lewym nadgarstku. Siniec stawał się coraz mniejszy
na oczach Cher, aż w końcu znikł. Dziewczyna lekko dotknęła palcem w to miejsce
i poczuła taką dziurkę, w którą mieścił się jej najmniejszy palec. Spojrzała,
jednak nic nie zauważyła.
Następne
dni zaczęły się podobnie. Cher czuła coraz więcej dziur na jej nadgarstku
jednak nic nie widziała. Miała już różne domysły, np. takie, że jakiś duch
wszedł w jej ciało i w nocy robił z nią co chciał, tak – że ona o tym nie
wiedziała. Jednak dziewczyna, zawsze wszystko zapisywała w swoim pamiętniku.
Dni Cher ciągnęły się niezmiernie długo, większość czasu spędzała na spaniu
albo surfowaniu w Internecie. Pewnego
dnia trafiła na bardzo ciekawy portal. Widziała tam mnóstwo wołających o pomoc
wpisów, ciemne profile – a jednym z nich był profil rafico16. Jego profil był smutny,
pełno tam było pociętych rąk, wychudłych sylwetek młodych dziewczyn… Jego wpisy
były przepełnione grozą. Cher pomyślała, że on ma depresje. Wiele razy
próbowała do niego zagadać, pisała do niego cały czas, ale on jakby „odpychał”
ją. Pisała do niego „Co u Ciebie?”, on zawsze odpowiadał „nic.” Pewnego
wieczoru napisał do niej:
Rafico16:
u mnie wszystko w porządku, a u Ciebie?
Cheeri89:
Mam pewien problem, tzn. nie ja, ale chyba coś jest we mnie nie tak.
Rafico16:
na czym on polega?
Cheeri89:
W nocy tnę się nieświadomie, zapisuję to na kartce. Ale kiedy rano patrzę, nie
mam żadnych blizn, tylko je czuję.
Rafico16:
no tak. Spróbuj zapanować nad sobą, jak idziesz spać przywiąż mocno swoje ręce.
Następnego
dnia, zrobiła tak jak Rafico jej kazał. Co prawda dziewczyna nie znała imiona
ani twarzy Rafico, ale wierzyła mu na słowo, że to będzie udana metoda.
Przywiązała sznurkiem swoje ręce, tak jak kajdanki. Na początku nie mogła w
nich spać, ale kiedy zasnęła miała sen.
Miała
sen, w którym obudziła się i rowerwała ten sznurek na jej dłoniach. Światło w
jej pokoju ją oślepiało. Dziewczyna szukała źródła tego światła. Zamknęła oczy
i je otworzyła. Zobaczyła jasną, anielską postać ze skrzydłami. Aniołkiem była
ona. To była jej twarz! W swoim własnym śnie była dwoma postaciami, jednak nad
aniołkiem nie mogła zapanować – tzn. nie mogła wypowiedzieć tego co chciała. Jak
to możliwe?!
-Jesteś nieśmiertelna. – powiedział anioł
-
Ja? Jak to możliwe? Jestem tylko małą istotą.. – westchnęła Cher
-Jesteś
nieśmiertelna – powtórzył się
(…) Następnego ranka dziewczyna obudziła się, ale jej dłonie już nie
były związane sznurem. Pomacała się po ręce… poczuła nową bliznę. I znowu
nasuwa się pytanie: Jak to możliwe?! Cher miała naprawdę mocno związane ręce,
nie byłaby w stanie rozerwać sznura.
W następnych będzie się duuużo działo ;D
W.T.F!? Już chce nową część. To jest boskie!!!!!
OdpowiedzUsuńPai nie ogarnia you must wytłumaczyć to Paiowi !~~ Pai chce understend ?~~
OdpowiedzUsuńTylko ja wtajemniczona???? ALE CZAD!!! Poczekaj Pai do następnej części to wszystko z rozumiesz ^.^
UsuńFajny rozdział czekam na next. Sorka, że tak późno czytam, ale ostatnio nie miałam czasu :3 Ah i od razu życzę wesołych świąt ^^
OdpowiedzUsuń