sobota, 14 grudnia 2013

Z pamiętnika Cher - rozdział 2.

Witam ponownie, dzis mam dla Was drugi rozdział Z pamiętnika Cher ^^ Tymczasem przypomnę Wam nieco z 1 rozdziału:

Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.

Cher była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak, rosnący tutaj  od powstania bloków. Wiąże się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny  zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.

Tuż przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją zmogło.  Odwróciła się i usiadła na ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie! Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce, ja…  Dziewczyna zemdlała. Leżała na ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało. To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie tego nie przypomni.

Po chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją torebkę?!

- Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?

- Nie, znaczy tak. Tak i nie!

- Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.

- Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?

- Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.

- No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.

- Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała mu dokończyć.

- Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.

Dziewczyna z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym chłopaku. To jego oczy.

Jakieś 10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.

-Idziesz już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.

- Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.

Cher odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…

- Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło bicia.

- C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa  o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo, jednak oboje wiele poczuli.

Cher czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten sam oddech, ten sam świeży zapach.

- Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica zasłonił krzew.


A tutaj już 2 rozdział





Co to za słodki chłopak? Co on tutaj robi? Zupełnie nic nie rozumiem.

Cher rozumiała tylko tyle, że straciła chłopaka. Jedyną osobę życiu, która ją rozumiała. Co z tego, że miała rodziców? Rodzice mięli swoje sprawy, obchodziła ich tylko nauka Cher. Dziewczyna była sama. Całkiem sama.

Nazajutrz Cher obudziła się w beznadziejnym stanie. Z jej pobladłych oczu spływała jeszcze wczorajsza zaschnięta łza. Oprócz oczu, bolała ją jeszcze głowa. Jak dobrze, że są wakacje. Zanim dziewczyna się ogarnęła zajrzała jeszcze pod poduszke, czyli w miejsce, gdzie zawsze kładzie swój pamiętnik. Zobaczyła na ostatnią stronę. „tak wiem może to głupie, no nie wiem. Ale ta krew jest piękna, spływa po moim ciele gładząc ją słodko. Głęboka ta rana, nie mogę wyciągnąć z niej żyletki. Fajne uczucie”  Co?! Przecież to kartka z mojego pamiętnika! Czy ja… się pocięłam. Zupełnie nic nie pamiętam! Cher była mega zszokowana. Nie miała już kontroli nad swoimi emocjami. Przecież to kartka z jej pamiętnika! Cher szybko wstała z łóżka i pędziła do łazienki z jej notatnikiem. Natychmiast zdjęła z siebie piżamę i zaczęła szukać blizny. Dokładnie przejrzała ręcę i nogi, później brzuch, biodra i miejsca zakryte przez bieliznę. Nigdzie nie było żadnej blizny, o dziwo – pojawił się mały siniak na lewym nadgarstku. Siniec stawał się coraz mniejszy na oczach Cher, aż w końcu znikł. Dziewczyna lekko dotknęła palcem w to miejsce i poczuła taką dziurkę, w którą mieścił się jej najmniejszy palec. Spojrzała, jednak nic nie zauważyła.

Następne dni zaczęły się podobnie. Cher czuła coraz więcej dziur na jej nadgarstku jednak nic nie widziała. Miała już różne domysły, np. takie, że jakiś duch wszedł w jej ciało i w nocy robił z nią co chciał, tak – że ona o tym nie wiedziała. Jednak dziewczyna, zawsze wszystko zapisywała w swoim pamiętniku. Dni Cher ciągnęły się niezmiernie długo, większość czasu spędzała na spaniu albo surfowaniu w Internecie.  Pewnego dnia trafiła na bardzo ciekawy portal. Widziała tam mnóstwo wołających o pomoc wpisów, ciemne profile – a jednym z nich był profil rafico16. Jego profil był smutny, pełno tam było pociętych rąk, wychudłych sylwetek młodych dziewczyn… Jego wpisy były przepełnione grozą. Cher pomyślała, że on ma depresje. Wiele razy próbowała do niego zagadać, pisała do niego cały czas, ale on jakby „odpychał” ją. Pisała do niego „Co u Ciebie?”, on zawsze odpowiadał „nic.” Pewnego wieczoru napisał do niej:

Rafico16: u mnie wszystko w porządku, a u Ciebie?

Cheeri89: Mam pewien problem, tzn. nie ja, ale chyba coś jest we mnie nie tak.

Rafico16: na czym on polega?

Cheeri89: W nocy tnę się nieświadomie, zapisuję to na kartce. Ale kiedy rano patrzę, nie mam żadnych blizn, tylko je czuję.

Rafico16: no tak. Spróbuj zapanować nad sobą, jak idziesz spać przywiąż mocno swoje ręce.

Następnego dnia, zrobiła tak jak Rafico jej kazał. Co prawda dziewczyna nie znała imiona ani twarzy Rafico, ale wierzyła mu na słowo, że to będzie udana metoda.

Przywiązała sznurkiem swoje ręce, tak jak kajdanki. Na początku nie mogła w nich spać, ale kiedy zasnęła miała sen.

Miała sen, w którym obudziła się i rowerwała ten sznurek na jej dłoniach. Światło w jej pokoju ją oślepiało. Dziewczyna szukała źródła tego światła. Zamknęła oczy i je otworzyła. Zobaczyła jasną, anielską postać ze skrzydłami. Aniołkiem była ona. To była jej twarz! W swoim własnym śnie była dwoma postaciami, jednak nad aniołkiem nie mogła zapanować – tzn. nie mogła wypowiedzieć tego co chciała. Jak to możliwe?!

-Jesteś nieśmiertelna. – powiedział anioł

- Ja? Jak to możliwe? Jestem tylko małą istotą.. – westchnęła Cher

-Jesteś nieśmiertelna – powtórzył się
(…) Następnego ranka dziewczyna obudziła się, ale jej dłonie już nie były związane sznurem. Pomacała się po ręce… poczuła nową bliznę. I znowu nasuwa się pytanie: Jak to możliwe?! Cher miała naprawdę mocno związane ręce, nie byłaby w stanie rozerwać sznura.

W następnych będzie się duuużo działo ;D

4 komentarze:

  1. W.T.F!? Już chce nową część. To jest boskie!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pai nie ogarnia you must wytłumaczyć to Paiowi !~~ Pai chce understend ?~~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko ja wtajemniczona???? ALE CZAD!!! Poczekaj Pai do następnej części to wszystko z rozumiesz ^.^

      Usuń
  3. Fajny rozdział czekam na next. Sorka, że tak późno czytam, ale ostatnio nie miałam czasu :3 Ah i od razu życzę wesołych świąt ^^

    OdpowiedzUsuń