Moja droga,
ponieważ post kazałaś napisać mi szykuj się na zemstę.
Notki w tym poście od ZuDu nie będzie za to, wstawię piosenkę która do ciebie idealnie pasuje.
Miałam też wstawić parę twoich szkiców, ale mogłabyś mnie za to znienawidzić a zależy mi na naszych relacjach. ( bo z kim, mogła bym jarać się K-PROJECKT????? )
A więc, moja droga żółwico piosenka i jeden malutki szkic.
Potraktuj to jako promowanie twojego geniuszu!
P.S.
Wesołych minionych świąt i pijanego Sylwestra i żeby po nie mieć kaca.
Wasza ZuDu
http://www.youtube.com/watch?v=Z7iBego6dEE
I pamiętaj na ZuDu się nie wkurwiamy bo ZuDu ma zbrojone zęby i jak ugryzie to zaboli ^.^
poniedziałek, 30 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
Z pamiętnika Cher - rozdział 2.
Witam ponownie, dzis mam dla Was drugi rozdział Z pamiętnika Cher ^^ Tymczasem przypomnę Wam nieco z 1 rozdziału:
Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.
Cher była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak, rosnący tutaj od powstania bloków. Wiąże się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.
Tuż przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją zmogło. Odwróciła się i usiadła na ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie! Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce, ja… Dziewczyna zemdlała. Leżała na ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało. To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie tego nie przypomni.
Po chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją torebkę?!
- Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?
- Nie, znaczy tak. Tak i nie!
- Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.
- Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?
- Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.
- No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.
- Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała mu dokończyć.
- Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.
Dziewczyna z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym chłopaku. To jego oczy.
Jakieś 10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.
-Idziesz już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.
- Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.
Cher odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…
- Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło bicia.
- C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo, jednak oboje wiele poczuli.
Cher czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten sam oddech, ten sam świeży zapach.
- Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica zasłonił krzew.
A tutaj już 2 rozdział
Co to za słodki chłopak? Co on tutaj robi? Zupełnie nic nie rozumiem.
Cher rozumiała tylko tyle, że straciła chłopaka. Jedyną osobę życiu, która ją rozumiała. Co z tego, że miała rodziców? Rodzice mięli swoje sprawy, obchodziła ich tylko nauka Cher. Dziewczyna była sama. Całkiem sama.
Nazajutrz Cher obudziła się w beznadziejnym stanie. Z jej pobladłych oczu spływała jeszcze wczorajsza zaschnięta łza. Oprócz oczu, bolała ją jeszcze głowa. Jak dobrze, że są wakacje. Zanim dziewczyna się ogarnęła zajrzała jeszcze pod poduszke, czyli w miejsce, gdzie zawsze kładzie swój pamiętnik. Zobaczyła na ostatnią stronę. „tak wiem może to głupie, no nie wiem. Ale ta krew jest piękna, spływa po moim ciele gładząc ją słodko. Głęboka ta rana, nie mogę wyciągnąć z niej żyletki. Fajne uczucie” Co?! Przecież to kartka z mojego pamiętnika! Czy ja… się pocięłam. Zupełnie nic nie pamiętam! Cher była mega zszokowana. Nie miała już kontroli nad swoimi emocjami. Przecież to kartka z jej pamiętnika! Cher szybko wstała z łóżka i pędziła do łazienki z jej notatnikiem. Natychmiast zdjęła z siebie piżamę i zaczęła szukać blizny. Dokładnie przejrzała ręcę i nogi, później brzuch, biodra i miejsca zakryte przez bieliznę. Nigdzie nie było żadnej blizny, o dziwo – pojawił się mały siniak na lewym nadgarstku. Siniec stawał się coraz mniejszy na oczach Cher, aż w końcu znikł. Dziewczyna lekko dotknęła palcem w to miejsce i poczuła taką dziurkę, w którą mieścił się jej najmniejszy palec. Spojrzała, jednak nic nie zauważyła.
Następne dni zaczęły się podobnie. Cher czuła coraz więcej dziur na jej nadgarstku jednak nic nie widziała. Miała już różne domysły, np. takie, że jakiś duch wszedł w jej ciało i w nocy robił z nią co chciał, tak – że ona o tym nie wiedziała. Jednak dziewczyna, zawsze wszystko zapisywała w swoim pamiętniku. Dni Cher ciągnęły się niezmiernie długo, większość czasu spędzała na spaniu albo surfowaniu w Internecie. Pewnego dnia trafiła na bardzo ciekawy portal. Widziała tam mnóstwo wołających o pomoc wpisów, ciemne profile – a jednym z nich był profil rafico16. Jego profil był smutny, pełno tam było pociętych rąk, wychudłych sylwetek młodych dziewczyn… Jego wpisy były przepełnione grozą. Cher pomyślała, że on ma depresje. Wiele razy próbowała do niego zagadać, pisała do niego cały czas, ale on jakby „odpychał” ją. Pisała do niego „Co u Ciebie?”, on zawsze odpowiadał „nic.” Pewnego wieczoru napisał do niej:
Rafico16: u mnie wszystko w porządku, a u Ciebie?
Cheeri89: Mam pewien problem, tzn. nie ja, ale chyba coś jest we mnie nie tak.
Rafico16: na czym on polega?
Cheeri89: W nocy tnę się nieświadomie, zapisuję to na kartce. Ale kiedy rano patrzę, nie mam żadnych blizn, tylko je czuję.
Rafico16: no tak. Spróbuj zapanować nad sobą, jak idziesz spać przywiąż mocno swoje ręce.
Następnego dnia, zrobiła tak jak Rafico jej kazał. Co prawda dziewczyna nie znała imiona ani twarzy Rafico, ale wierzyła mu na słowo, że to będzie udana metoda.
Przywiązała sznurkiem swoje ręce, tak jak kajdanki. Na początku nie mogła w nich spać, ale kiedy zasnęła miała sen.
Miała sen, w którym obudziła się i rowerwała ten sznurek na jej dłoniach. Światło w jej pokoju ją oślepiało. Dziewczyna szukała źródła tego światła. Zamknęła oczy i je otworzyła. Zobaczyła jasną, anielską postać ze skrzydłami. Aniołkiem była ona. To była jej twarz! W swoim własnym śnie była dwoma postaciami, jednak nad aniołkiem nie mogła zapanować – tzn. nie mogła wypowiedzieć tego co chciała. Jak to możliwe?!
-Jesteś nieśmiertelna. – powiedział anioł
- Ja? Jak to możliwe? Jestem tylko małą istotą.. – westchnęła Cher
-Jesteś nieśmiertelna – powtórzył się
(…) Następnego ranka dziewczyna obudziła się, ale jej dłonie już nie były związane sznurem. Pomacała się po ręce… poczuła nową bliznę. I znowu nasuwa się pytanie: Jak to możliwe?! Cher miała naprawdę mocno związane ręce, nie byłaby w stanie rozerwać sznura.
W następnych będzie się duuużo działo ;D
Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.
Cher była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak, rosnący tutaj od powstania bloków. Wiąże się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.
Tuż przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją zmogło. Odwróciła się i usiadła na ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie! Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce, ja… Dziewczyna zemdlała. Leżała na ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało. To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie tego nie przypomni.
Po chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją torebkę?!
- Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?
- Nie, znaczy tak. Tak i nie!
- Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.
- Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?
- Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.
- No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.
- Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała mu dokończyć.
- Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.
Dziewczyna z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym chłopaku. To jego oczy.
Jakieś 10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.
-Idziesz już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.
- Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.
Cher odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…
- Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło bicia.
- C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo, jednak oboje wiele poczuli.
Cher czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten sam oddech, ten sam świeży zapach.
- Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica zasłonił krzew.
A tutaj już 2 rozdział
Co to za słodki chłopak? Co on tutaj robi? Zupełnie nic nie rozumiem.
Cher rozumiała tylko tyle, że straciła chłopaka. Jedyną osobę życiu, która ją rozumiała. Co z tego, że miała rodziców? Rodzice mięli swoje sprawy, obchodziła ich tylko nauka Cher. Dziewczyna była sama. Całkiem sama.
Nazajutrz Cher obudziła się w beznadziejnym stanie. Z jej pobladłych oczu spływała jeszcze wczorajsza zaschnięta łza. Oprócz oczu, bolała ją jeszcze głowa. Jak dobrze, że są wakacje. Zanim dziewczyna się ogarnęła zajrzała jeszcze pod poduszke, czyli w miejsce, gdzie zawsze kładzie swój pamiętnik. Zobaczyła na ostatnią stronę. „tak wiem może to głupie, no nie wiem. Ale ta krew jest piękna, spływa po moim ciele gładząc ją słodko. Głęboka ta rana, nie mogę wyciągnąć z niej żyletki. Fajne uczucie” Co?! Przecież to kartka z mojego pamiętnika! Czy ja… się pocięłam. Zupełnie nic nie pamiętam! Cher była mega zszokowana. Nie miała już kontroli nad swoimi emocjami. Przecież to kartka z jej pamiętnika! Cher szybko wstała z łóżka i pędziła do łazienki z jej notatnikiem. Natychmiast zdjęła z siebie piżamę i zaczęła szukać blizny. Dokładnie przejrzała ręcę i nogi, później brzuch, biodra i miejsca zakryte przez bieliznę. Nigdzie nie było żadnej blizny, o dziwo – pojawił się mały siniak na lewym nadgarstku. Siniec stawał się coraz mniejszy na oczach Cher, aż w końcu znikł. Dziewczyna lekko dotknęła palcem w to miejsce i poczuła taką dziurkę, w którą mieścił się jej najmniejszy palec. Spojrzała, jednak nic nie zauważyła.
Następne dni zaczęły się podobnie. Cher czuła coraz więcej dziur na jej nadgarstku jednak nic nie widziała. Miała już różne domysły, np. takie, że jakiś duch wszedł w jej ciało i w nocy robił z nią co chciał, tak – że ona o tym nie wiedziała. Jednak dziewczyna, zawsze wszystko zapisywała w swoim pamiętniku. Dni Cher ciągnęły się niezmiernie długo, większość czasu spędzała na spaniu albo surfowaniu w Internecie. Pewnego dnia trafiła na bardzo ciekawy portal. Widziała tam mnóstwo wołających o pomoc wpisów, ciemne profile – a jednym z nich był profil rafico16. Jego profil był smutny, pełno tam było pociętych rąk, wychudłych sylwetek młodych dziewczyn… Jego wpisy były przepełnione grozą. Cher pomyślała, że on ma depresje. Wiele razy próbowała do niego zagadać, pisała do niego cały czas, ale on jakby „odpychał” ją. Pisała do niego „Co u Ciebie?”, on zawsze odpowiadał „nic.” Pewnego wieczoru napisał do niej:
Rafico16: u mnie wszystko w porządku, a u Ciebie?
Cheeri89: Mam pewien problem, tzn. nie ja, ale chyba coś jest we mnie nie tak.
Rafico16: na czym on polega?
Cheeri89: W nocy tnę się nieświadomie, zapisuję to na kartce. Ale kiedy rano patrzę, nie mam żadnych blizn, tylko je czuję.
Rafico16: no tak. Spróbuj zapanować nad sobą, jak idziesz spać przywiąż mocno swoje ręce.
Następnego dnia, zrobiła tak jak Rafico jej kazał. Co prawda dziewczyna nie znała imiona ani twarzy Rafico, ale wierzyła mu na słowo, że to będzie udana metoda.
Przywiązała sznurkiem swoje ręce, tak jak kajdanki. Na początku nie mogła w nich spać, ale kiedy zasnęła miała sen.
Miała sen, w którym obudziła się i rowerwała ten sznurek na jej dłoniach. Światło w jej pokoju ją oślepiało. Dziewczyna szukała źródła tego światła. Zamknęła oczy i je otworzyła. Zobaczyła jasną, anielską postać ze skrzydłami. Aniołkiem była ona. To była jej twarz! W swoim własnym śnie była dwoma postaciami, jednak nad aniołkiem nie mogła zapanować – tzn. nie mogła wypowiedzieć tego co chciała. Jak to możliwe?!
-Jesteś nieśmiertelna. – powiedział anioł
- Ja? Jak to możliwe? Jestem tylko małą istotą.. – westchnęła Cher
-Jesteś nieśmiertelna – powtórzył się
(…) Następnego ranka dziewczyna obudziła się, ale jej dłonie już nie były związane sznurem. Pomacała się po ręce… poczuła nową bliznę. I znowu nasuwa się pytanie: Jak to możliwe?! Cher miała naprawdę mocno związane ręce, nie byłaby w stanie rozerwać sznura.
W następnych będzie się duuużo działo ;D
sobota, 7 grudnia 2013
Zudutki cz 1
ZuDu nic wam
nie mówiła o cz1 i cz1? No cóż ale się zapominalska zrobiłam x_x’’ No więc tak
Zudutki będą podzielone na cz. Część 1 i 2 to dwa różne opowiadania. Dobra a
teraz o notce. Był Mikołaj! Kto jest grzeczny? ZuDu troszeczkę nabroiła. Spóźniłam
się z notką… Ale! Ta notka będzie hiper Megera full super duper
dłuuuuuugggggaaaaa!!!!! Miłej lektury i wielu prezentów!
Byłam już w
swoim domu. 1818 Nortstreet. Stałam oparta o drzwi, zjechałam po nich i
usiadłam na podłodze. Teraz już pozwoliłam łzom goryczy spłynąć z moich
ciemnych oczu. Zamknęłam je. Nic nie może się równać z tym co się dzisiaj
stało. Prawda, ja też o nim nie za ładnie się wypowiedziałam ale przecież taki
się stał! Może nie wie jak to wygląda z boku? Może to jest tylko gra na pokaz?
Ale dla kogo? Nie… dlaczego on się taki stał? IDIOTKA! Przecież tak niedawno
rodzice mu się rozwiedli. Ojejku ale straszne! Normalnie serce mi staje! Debil!
Jeśli myśli że jeśli jego rodzice się rozwiedli to on może zachowywać się jak
jakiś pieprzony gimbus, to się myli! I spróbuj powiedzieć że nie wiem jak to
jest! Spróbuj smarku jeden! Moi zginęli w wypadku jak jechali z bratem na
lekcje do Michaela Jacksona. Frank jako jedyny przeżył, to było
jakieś 10 lat temu. Teraz mój mały
braciszek podróżuje i śpiewa wszędzie. Dostał nawet propozycję trasy
koncertowej z samym królem.
Skierowałam się do łazienki z postanowieniem
wsięcia długiego prysznicu ( kuwa jak się prysznic odmienia!!! ). W salonie
ściągnęłam koszulkę, w którą otarłam twarz, rzuciłam ją w kont i tak jak
kierowałam się do łazienki tak i moje ubranie leżało porozrzucana po całym
domu. Stałam przed łazienką w samej bieliźnie, ostatnia łza spłynęła po moim
policzku gdy delikatnie uruchamiałam prysznic. Chciałam zapomnieć o dym
dniu, na dobre.
Stałem w
gabinecie patrząc jak wybiega. Czyżbym przegiął? Możliwe…
-Shad czy ty
mijałeś jakieś problemy z rodzicami bądź kolegami?
- Hmm… Moi rodzice się rozwiedli. Kiedy byłem w
4 klasie podstawówki- oparłam się o oparcie kanapy, była miękka i pachniała
migdałami, tak jak Ona. Ta kanapa przypomniała mi smak jej ust tamtego dnia.
- Jesteś
jedynakiem?
- Tak, ale
po co pani tyle pytań zadaje? Jeśli chodzi o Gin to moja rodzina się do niej
nie umywa. Brat sławny piosenkarz, rodzice w Hiszpanii a ona….
- A ona?
-
pani doktor, zdeterminowana i uparta,
- I…
- I taka piękna.
- Shad, wszystko ładnie pięknie. Ale się
mylisz.
- ?
-Według kart
jej rodzice zginęli w wypadku. W teczce jej brata również tak napisali.
-Co!? I ona
mi nie powiedziała?! Jak mogła mi nie powiedzieć? Dlaczego tego nie zrobiła?
-Myśle że te
pytania znajdą swoją odpowiedź tylko w jednej osobie. Idź i ją zapytaj. Na
pewno ci odpowie. Nie zapomnij o cukierku koniecznie go dzisiaj zjedz.
-Dobrze, i
dzięki za rade. Cześć! – teraz tylko Nortstreet 1818. Wybiegłem z biura a
pytania, jak morze zalewały mi głowe…. Dlaczego?
Usłyszałam
pukanie do drzwi gabinetu. ( Persy )
-Proszę-
przede mną staną Lukas mój chłopak. Poznaliśmy się w pracy, jest …..Mrrrr
słodki.
- Witaj
kochanie przyniosłem ci świeżej kawy. Masz dziś dużo pracy więc może ci pomoże.
-Dzięki,
kochany jesteś.- Ale my nie o tej parce nie! Dawać zaraz jakiś pikantny kawałek
i przechodzimy do ShadGin. Jeszcze tylko zdjęcie i bajka :3 od. Aut.
Właśnie kończyłam nakładanie balsamu, gdy
usłyszałam mocne walenie do drzwi. Owinęłam się dokładnie ręcznikiem i ruszyłam
otworzyć. Pukanie było strasznie natarczywa. Uchyliłam drzwi i zaraz byłam
przygwożdżona do ściany w środku swojego mieszkania. Co do cholery?! S-SHAD!!
Była w samym
ręczniku, przygwożdżona prze zemnie do ściany. Zawsze uważałem że jest piękna
ale teraz to przeszła moje ludzkie oczekiwania. Anioł stąpił z nieba owinięty w
króciutki ręcznik. Ale przyszedłem tu by uzyskać odpowiedzi a nie po doznania
zmysłowe. Nachyliłem się nad jej uchem i drażniąc je swoim oddechem
wyszeptałem. Zapach jej ciała uderzył mi do głowy. Taki słodko migdałowy…. mrrr
-Dlaczego,
dlaczego mi nie powiedziałaś że twoi rodzice nie żyją.
-Czy to by
coś zmieniło?- spojrzałem w jej szare oczy. Były smutne…
-Przecież ja
myślałem że ty się chwalisz tym że oni wyjechali do Hiszpanii. Ale było ci też
ciężko, miałaś na głowie studia, brata i dom do utrzymania i i masę innych
spraw. Przecież pomoglibyśmy ci…
- Dałam
sobie radę bez pomocy. Utrzymywałam że rodzice wyjechali by inni nie pytali.
- Z tego co
pamiętam to twoi rodzice nie byli hojni ani za dobrzy. Dlaczego więc ty taka
nie jesteś?
- Nie osądza
się ludzi na podstawie ich rodziców. Sam coś o tym wiesz. Większość stroniła od
ciebie w obawie że ich wydasz. Tak jak twoja mama twojego tate.
-Dlaczego
więc ty ode mnie nie stronisz?
-Bo wiesze
że jesteś inny.
-
N-naprawdę?
-Tak
naprawdę….. Shad?
-Tak…..
-Puścisz
mnie wreszcie? Chce się ubrać. Jak chcesz zaraz dokończymy „rozmowe”.
-Nie trzeba,
już będę szedł.- który dzisiaj jest… 6 grudnia? Idealnie.
-Dostałaś
prezent od św. Mikołaja?
-Ni…- a więc
dostaniesz, tylko oby się jej spodobał….
S-shad?
Czuje słodkie usta na swoich wargach. SHAD? Co on wyprawia…. A niech
wybrawia..XD ten pocałunek trwał kilka sekund, długich jak zimowa noc sekund.
Normalnie jak w szóstej klasie. Tak samo to wyglądało, tylko że to było na
potańcówce. A ten pocałunek, był przepełniony namiętnością i pożądaniem. O eufori nie wspominając
- Słodkich
snów, Gin.- przejechał dyskretnie językiem po swoich wargach. I już kierował
się o drzwi.
-Dziękuje
Shadow i tobie życzę słodkich snów…- znikną za drzwiami ukazując swój
zniewalający uśmiech. Nie ten pt. Frajerka. Tylko ten pt. Do zobaczenia Kochanie.
Siemano ZuDutkowie! Jak wam się udał Mikołaj? Mam dla was zdjęcie Gin, wierszyk i info.
1.
2. Ten wierszyk mam od mojej dobrej znajomej. Ona jest mega zabawnym cynikikem.
Life is brutal
is full of zasadzkas NEVER
and GIVE UP
sometimes
kopas w dupas :3
kopas w dupas :3
3. Dostałam drukarkę ze skanerem i od następnego Opo. będę sama rysunki rysowała. Tylko że nie mam takiego talentu jak żółw. Ale tak będzie Już od Zudutki cz.2
Wesołych Świąt i nie bawić mi się w Srooge! Do następnej noci!
WASZA ZuDu!
sobota, 30 listopada 2013
"Jedenaście" rozdział 0 - wstęp
No więc Ja sama pilnuje jak jakiś pies niemiłosiernych rozmiarów czy notka dodana a sama bladego pojęcia nie mam jak zacząć i od czego. Sęk w tym ,że mam z jakieś 7 opowiadań i seryjnie nie wiem co najpierw wam zapodać ^^'' Czy jakieś krótkie komedie czy olbrzymie i straszne opowieści przypominające mity (jak nasz dług państwowy...) lub też słodziutki bezsensowny wywód bzdur(czyt. romansidło) I tak duma żółw i duma i nie wyduma no ~~! Nie ma szans! Więc (tak wiem ,że zdania się nie zaczyna na "więc" ale tej prawdy ja nie praktykuje) postanowiłam napisać moją starą historyjke
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
" Neh, piękne nogi, cztery litery też niczego sobie....
Tak ma naprawdę piękne OCZY , ale podoba mi się twoje myślenie . Czego więcej można chcieć? A, no -ROZUMU. Rozumu moi drodzy...A ta droga utleniona blondynka go za grosz nie ma, a co dopiero wyobraźni."
- tak brzmiała treść notki na popularnym serwisie społecznościowym udostępniona na pewno przez jednego studenta. Tylko z której strony drogi dowcipnisiu cię dorwę, hę ? ~~Jest.
Trzeci rząd 23 krzesło.Po czym go poznała? Proste jak zniszczone włosy jej "koleżanki" - kilkakrotnie sprawdzał telefon, po trzecim razie był pewien iż jego błyskotliwy komentarz na temat nie jakiej blondi, która akurat wykładała był trafiony i na luzie ,a już na pewno zyska mnóstwo polubień ;odłożył telefon i powtórnie zaczął słuchać pani "bez grama wyobraźni".
Z zamyślenia czarnowłosą wyrwał natarczywy szept ,który z całą pewnością kierowany był do niej
.- Tss... Co myślisz o tej nowej ? Całkiem ,całkiem nie ? - to Ada dziewczyna którą ciężko pominąć, a choćby dlatego ,że wszędzie jest jej pełno. Lub też z powodu niebanalnej urody. Brązowa skóra, włosy pofarbowane na ciemny granat i przenikliwe brązowe oczy. W sumie ładna. Cóż ona też nie była brzydka-naturalne kruczoczarne włosy z czerwonym pasemkiem, troche blada skóra i piękne mocno brązowe oczy oraz kształtny nos. Co do figury też nie miała co narzekać, no może miała tam z 3 kg zbędnych ale bez przesady..W każdym bądź razie opaśle gruba tak ,że nie ma mowy o delikatnej nadwadze być nie była.
- No nawet miła jak się jej nie słucha- odszeptała zirytowana. Tak było ilekroć wstała lewą nogą - cały świat obrywa za jej zły humor. Koniec wykładu i zarazem zajęć był dla niej wybawieniem od zgrai idiotów zainteresowanych zmarnowaniem jej wolnego czasu. Szybko się urwała do jej azylu. Tak do najdziwniejszego z pub'ów -Pub o nazwie " Jeden na Ście" Od momentu kiedy się przeprowadziła poznała tu paru fajnych ludków a od tego momentu minął szmat czasu...Jak to się zaczęło ? A tak! To zaczęło się wtedy w pociągu... Tego dnia Jej świat się wywrócił , obrócił , wyszedł z siebie i jak gdyby nigdy nic stanął obok informując ją o tym ,że dziadek umarł i musi wracać...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No , mam nadzieję,że będziecie mieć nadzieję na następny rozdział :>
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
" Neh, piękne nogi, cztery litery też niczego sobie....
Tak ma naprawdę piękne OCZY , ale podoba mi się twoje myślenie . Czego więcej można chcieć? A, no -ROZUMU. Rozumu moi drodzy...A ta droga utleniona blondynka go za grosz nie ma, a co dopiero wyobraźni."
- tak brzmiała treść notki na popularnym serwisie społecznościowym udostępniona na pewno przez jednego studenta. Tylko z której strony drogi dowcipnisiu cię dorwę, hę ? ~~Jest.
Trzeci rząd 23 krzesło.Po czym go poznała? Proste jak zniszczone włosy jej "koleżanki" - kilkakrotnie sprawdzał telefon, po trzecim razie był pewien iż jego błyskotliwy komentarz na temat nie jakiej blondi, która akurat wykładała był trafiony i na luzie ,a już na pewno zyska mnóstwo polubień ;odłożył telefon i powtórnie zaczął słuchać pani "bez grama wyobraźni".
Z zamyślenia czarnowłosą wyrwał natarczywy szept ,który z całą pewnością kierowany był do niej
.- Tss... Co myślisz o tej nowej ? Całkiem ,całkiem nie ? - to Ada dziewczyna którą ciężko pominąć, a choćby dlatego ,że wszędzie jest jej pełno. Lub też z powodu niebanalnej urody. Brązowa skóra, włosy pofarbowane na ciemny granat i przenikliwe brązowe oczy. W sumie ładna. Cóż ona też nie była brzydka-naturalne kruczoczarne włosy z czerwonym pasemkiem, troche blada skóra i piękne mocno brązowe oczy oraz kształtny nos. Co do figury też nie miała co narzekać, no może miała tam z 3 kg zbędnych ale bez przesady..W każdym bądź razie opaśle gruba tak ,że nie ma mowy o delikatnej nadwadze być nie była.
- No nawet miła jak się jej nie słucha- odszeptała zirytowana. Tak było ilekroć wstała lewą nogą - cały świat obrywa za jej zły humor. Koniec wykładu i zarazem zajęć był dla niej wybawieniem od zgrai idiotów zainteresowanych zmarnowaniem jej wolnego czasu. Szybko się urwała do jej azylu. Tak do najdziwniejszego z pub'ów -Pub o nazwie " Jeden na Ście" Od momentu kiedy się przeprowadziła poznała tu paru fajnych ludków a od tego momentu minął szmat czasu...Jak to się zaczęło ? A tak! To zaczęło się wtedy w pociągu... Tego dnia Jej świat się wywrócił , obrócił , wyszedł z siebie i jak gdyby nigdy nic stanął obok informując ją o tym ,że dziadek umarł i musi wracać...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No , mam nadzieję,że będziecie mieć nadzieję na następny rozdział :>
poniedziałek, 25 listopada 2013
Z pamietnika Cher - rozdział 1.
Cześć. Tu Kajku, przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem mojego nowego opowiadania. Zapraszam do czytania.
PS: Pokrzywioną czcionką są napisane myśli bohatera.
Tego dnia myślałam tylko o naszym spotkaniu. Mam tylko Jego. Tyle razy mu wybaczyłam, to będzie nasza najlepsze randka.
Cher była bardzo zamyślona, dzisiaj miała się spotkać ze swoim chłopakiem. Robią to codziennie, jednak ta randka miała być wyjątkowa. 14-latka grzebała w szafie aby znaleźć idealną sukienkę. Zbyt duży wybór sprawił, że Cher coraz dłużej się zastanawiała. Bałagan w pokoju nie dawał jej spokoju, więc najpierw odkurzyla, wrzuciła drobiazgi pod łóżko i patrząc na fioletowy zegarek na jej ręcę ubrała pierwszą lepszą sukienkę, zrobiła luźnego koczka i tak wyszła z domu. Pech chciał, aby dziewczyna przewróciła się na schodach, obcas się złamał, Cher miała łzy w oczach, ale nie dała się. Biegła do ukochanego. Mieli spotkać się w „Kawiarni Pod Gołym Niebem”. Miejsce to jest przez ich oboje dobrze wspominane. Tam się pierwszy raz zobaczyli. Chcę wrócić do tych chwil. Kiedy zaniepokojona dotarła na miejsce nikogo nie było przy ich ulubionym stoliku. Leżała tylko pusta szklanka z resztkami ulubionego soku Harrego. Cher rozejrzała się. Widziała tłumy ludzi dobijających się do centrum handlowego, a na dróżce stał On. Z dziewczyną. Cher miała ochotę tam podejść i mocno wygarnąć chłopakowi. Coś jednak ją wstrzymało. Zaczekała chwilkę, wzięła głęboki wdech i poszła. Zanim doszła jej chłopak i całkiem obca dziewczyna pocałowali się. Co to ma znaczyć? Co oni tam robią? Dłużej tego nie zniosę! Zdenerwowana Cher odważnym krokiem poszła prosto przed siebie. Celem w jej oczach był tylko On, nie zważając na to co dzieje się dookoła szła. Teraz to było najważniejsze. Jak on może mi to robić?! Już ja mu wygarnę! Turkusową torebkę lekko trzymała w lewej ręce i wymachiwała nią na wszystkie strony. Oczy Cher były już zapłakane.
W przeciwną stronę szedł przystojny, niebieskooki Latynos. Widać było że chłopak spieszy się do szkoły, albo do pracy, lub coś ważnego się stało. Prawie siebie nie zauważyli. Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, nie zrani. Nienawidzę go! Minęli siebie bez spojrzenia. Młody Latynos nie zwracając uwagi na dziewczynę szarpnął ręką o jej nadgarstek, dzięki czemu torebka Cher wylądowała na ziemi. Chłopak nadal idzie, lecz huk torebki go rozproszył. Poczuł mały zamęt w głowie. Co się dzieje? Dlaczego… Co robi tutaj ta torebka? Cher nawet nie zwróciła uwagi na jej torebkę, była już prawie przy całujących się „gołąbeczkach”. Chłopak patrząc w tył zobaczył ją. Podniósł torebkę i zawołał:
- Ej, Ty! Zgubiłaś torebkę!
Cher nie wiedziała o co chodzi. Kto to jest? On mówi do mnie?! Dziewczyna szybko pobiegła w stronę tajemniczego chłopaka, przy czym przewróciła się na obcasach. Nie podniosła się. Siedziała, gnieżdżąc głowę w swoich ramionach, aby nikt nie widział jej w takim stanie. Była cała zapłakana.
-Dlaczego płaczesz? To tamten chłopak? Mam Twoją torebkę, wstawaj!
- Przestań, idź sobie. – jej dołujący głos jeszcze bardziej zmobilizował chłopaka do kolejnego ruchu.
- Jestem Federico, a Ty?
Dziewczyna odsłoniła swoją twarz, załapała za rękę chłopaka i szybkim ruchem wstała z marmurowej kostki.
- Dzięki, idź sobie. – dziewczyna dostrzegła w oczach chłopaka coś tajemniczego. Widziała, że nie jest on zwykłym Latynosem.
- Nie odpuszczę.. Właściwie spieszę się, ale może wpadniesz do tamtej kawiarenki na sok albo lody? Nie daj się namawiać!
- Nie, bo ja… - Cher spojrzała z tyłu na obściskującą się parę.
- Eh, rozumiem, nie wiem czy to…- przerwała mu Cher
- Nie. Nic nie rozumiesz, uwierz mi. To wszystko jest takie poplątane, a my w tym cholernym świecie tacy zagubieni. Jestem tylko małą duszą wśród nicości. Nie zasługuję na Ciebie, na nic nie zasługuję. To… to jest zły pomysł. Przepraszam!
Dziewczyna zdjęła szybko swoje gustowne szpilki i zapłakana do granic możliwości zaczęła biec. Przed siebie. Tak po prostu.
- Ty nic nie rozumiesz! Federico… – krzyczała jeszcze
Chłopak pozwolił jej biec. Dostrzegł jednak w niej pewne piękno. Ona jest cudowna. Ciekawe jak ma na imię.
Cher przystopowała bieg, założyła buty i osłabiona szła do domu.
Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.
Cher była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak, rosnący tutaj od powstania bloków. Wiąże się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.
Tuż przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją zmogło. Odwróciła się i usiadła na ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie! Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce, ja… Dziewczyna zemdlała. Leżała na ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało. To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie tego nie przypomni.
Po chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją torebkę?!
- Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?
- Nie, znaczy tak. Tak i nie!
- Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.
- Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?
- Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.
- No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.
- Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała mu dokończyć.
- Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.
Dziewczyna z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym chłopaku. To jego oczy.
Jakieś 10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.
-Idziesz już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.
- Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.
Cher odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…
- Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło bicia.
- C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo, jednak oboje wiele poczuli.
Cher czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten sam oddech, ten sam świeży zapach.
- Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica zasłonił krzew.
PS: Pokrzywioną czcionką są napisane myśli bohatera.
Tego dnia myślałam tylko o naszym spotkaniu. Mam tylko Jego. Tyle razy mu wybaczyłam, to będzie nasza najlepsze randka.
Cher była bardzo zamyślona, dzisiaj miała się spotkać ze swoim chłopakiem. Robią to codziennie, jednak ta randka miała być wyjątkowa. 14-latka grzebała w szafie aby znaleźć idealną sukienkę. Zbyt duży wybór sprawił, że Cher coraz dłużej się zastanawiała. Bałagan w pokoju nie dawał jej spokoju, więc najpierw odkurzyla, wrzuciła drobiazgi pod łóżko i patrząc na fioletowy zegarek na jej ręcę ubrała pierwszą lepszą sukienkę, zrobiła luźnego koczka i tak wyszła z domu. Pech chciał, aby dziewczyna przewróciła się na schodach, obcas się złamał, Cher miała łzy w oczach, ale nie dała się. Biegła do ukochanego. Mieli spotkać się w „Kawiarni Pod Gołym Niebem”. Miejsce to jest przez ich oboje dobrze wspominane. Tam się pierwszy raz zobaczyli. Chcę wrócić do tych chwil. Kiedy zaniepokojona dotarła na miejsce nikogo nie było przy ich ulubionym stoliku. Leżała tylko pusta szklanka z resztkami ulubionego soku Harrego. Cher rozejrzała się. Widziała tłumy ludzi dobijających się do centrum handlowego, a na dróżce stał On. Z dziewczyną. Cher miała ochotę tam podejść i mocno wygarnąć chłopakowi. Coś jednak ją wstrzymało. Zaczekała chwilkę, wzięła głęboki wdech i poszła. Zanim doszła jej chłopak i całkiem obca dziewczyna pocałowali się. Co to ma znaczyć? Co oni tam robią? Dłużej tego nie zniosę! Zdenerwowana Cher odważnym krokiem poszła prosto przed siebie. Celem w jej oczach był tylko On, nie zważając na to co dzieje się dookoła szła. Teraz to było najważniejsze. Jak on może mi to robić?! Już ja mu wygarnę! Turkusową torebkę lekko trzymała w lewej ręce i wymachiwała nią na wszystkie strony. Oczy Cher były już zapłakane.
W przeciwną stronę szedł przystojny, niebieskooki Latynos. Widać było że chłopak spieszy się do szkoły, albo do pracy, lub coś ważnego się stało. Prawie siebie nie zauważyli. Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi, nie zrani. Nienawidzę go! Minęli siebie bez spojrzenia. Młody Latynos nie zwracając uwagi na dziewczynę szarpnął ręką o jej nadgarstek, dzięki czemu torebka Cher wylądowała na ziemi. Chłopak nadal idzie, lecz huk torebki go rozproszył. Poczuł mały zamęt w głowie. Co się dzieje? Dlaczego… Co robi tutaj ta torebka? Cher nawet nie zwróciła uwagi na jej torebkę, była już prawie przy całujących się „gołąbeczkach”. Chłopak patrząc w tył zobaczył ją. Podniósł torebkę i zawołał:
- Ej, Ty! Zgubiłaś torebkę!
Cher nie wiedziała o co chodzi. Kto to jest? On mówi do mnie?! Dziewczyna szybko pobiegła w stronę tajemniczego chłopaka, przy czym przewróciła się na obcasach. Nie podniosła się. Siedziała, gnieżdżąc głowę w swoich ramionach, aby nikt nie widział jej w takim stanie. Była cała zapłakana.
-Dlaczego płaczesz? To tamten chłopak? Mam Twoją torebkę, wstawaj!
- Przestań, idź sobie. – jej dołujący głos jeszcze bardziej zmobilizował chłopaka do kolejnego ruchu.
- Jestem Federico, a Ty?
Dziewczyna odsłoniła swoją twarz, załapała za rękę chłopaka i szybkim ruchem wstała z marmurowej kostki.
- Dzięki, idź sobie. – dziewczyna dostrzegła w oczach chłopaka coś tajemniczego. Widziała, że nie jest on zwykłym Latynosem.
- Nie odpuszczę.. Właściwie spieszę się, ale może wpadniesz do tamtej kawiarenki na sok albo lody? Nie daj się namawiać!
- Nie, bo ja… - Cher spojrzała z tyłu na obściskującą się parę.
- Eh, rozumiem, nie wiem czy to…- przerwała mu Cher
- Nie. Nic nie rozumiesz, uwierz mi. To wszystko jest takie poplątane, a my w tym cholernym świecie tacy zagubieni. Jestem tylko małą duszą wśród nicości. Nie zasługuję na Ciebie, na nic nie zasługuję. To… to jest zły pomysł. Przepraszam!
Dziewczyna zdjęła szybko swoje gustowne szpilki i zapłakana do granic możliwości zaczęła biec. Przed siebie. Tak po prostu.
- Ty nic nie rozumiesz! Federico… – krzyczała jeszcze
Chłopak pozwolił jej biec. Dostrzegł jednak w niej pewne piękno. Ona jest cudowna. Ciekawe jak ma na imię.
Cher przystopowała bieg, założyła buty i osłabiona szła do domu.
Federoci..? Nie. Federico. Tak. Federico, Fede. Piękny.
Cher była tuż przed blokiem. Klatkę schodową zasłaniał z profilu wielki krzak, rosnący tutaj od powstania bloków. Wiąże się on z właścicielem dzielnicy – Stefanem Cruizem, którego wielką pasją było ogrodnictwo. Cher przechodząc koło pięknej rośliny zawsze myślała o nim. W końcu to jej dziadek.
Tuż przed schodami do wejścia na piętro, dziewczyna się zatrzymała. Coś ją zmogło. Odwróciła się i usiadła na ławce. Co się dzieje? Czy ja… Oh nie! Zapomniałam torebki! Na pewno ma ją Federico! Mój pamiętnik, oh nie! Zaczęła płakać. Znowu. Brakuje jej już łez, tyle nieszczęść w ciągu dnia. To niemożliwe! Przecież miałam ją w ręce, ja… Dziewczyna zemdlała. Leżała na ławce dobre 5 minut, zmęczona – ledwo oddychała. Żyła, nic jej się nie stało. To tylko nagłe zasłabnięcie. Tylko. Cher była to tego przyzwyczajona, ta jej choroba, na którą choruje od dzieciństwa sprawia, że nastolatka traci równowagę nad samą sobą i mdleje. Nie zagraża to jej życiu, jednak po zasłabnięciu Cher nie pamięta tego co działo się w przeciągu ostatnich 30 minut. I nigdy sobie tego nie przypomni.
Po chwili nastolatka się otrząsnęła. Obudził ją „tajemniczy, niebieskooki Latynos”. Kim on jest? I dlaczego ma moją torebkę?!
- Wszystko w porządku? Odprowadzić Cię do domu?
- Nie, znaczy tak. Tak i nie!
- Eee, co? Więc odprowadzić Cię czy nie? – Fede lekko się zdenerwował.
- Nie. Dlaczego ty masz moją torebkę?
- Zapomniałaś jej z miejsca, w którym się poznaliśmy. Proszę.. – stanowczym ruchem przystojniak podał jej torebkę, patrząc głęboko w oczy.
- No tak. To moja torebka, ale nie… Ja cię nie znam.
- Przecież kilkanaście minut temu spotkaliśmy się obok „Kawiarni Pod Gołym Niebem” , byłaś bardzo zmęczona, torebka Ci opadła, no i… - dziewczyna nie dała mu dokończyć.
- Nie! Chyba Ci się coś przywidziało, ale ja Cię nie znam. Sory.
Dziewczyna z zamiarem pójścia w swoją stronę, zamilkła. Coś ją trzymało przy tajemniczym chłopaku. To jego oczy.
Jakieś 10 sekund ciszy sprawiło, że oboje poczuli się niezręcznie.
-Idziesz już? – Federico bezmyślnie rzucił to pytanie. Źle czuł się w tej ciszy.
- Tak, idę już.. Dziękuję za torebkę.
Cher odwróciła się i już miała iść na swoje piętro, ale…
- Czekaj! – okrzyk chłopaka bardzo ją wystraszył, jej serce znacznie zwiększyło bicia.
- C-c-co?! – Nastolatka nie wiedziała czego on chce, odwróciła się i nagle poczuła na swoich ustach usta chłopaka. Pięknego Latynosa o niebieskich oczach. Ich pocałunek trwał niedługo, jednak oboje wiele poczuli.
Cher czuła, jakby całowała się ze swoim chłopakiem. Nie zauważyła tej różnicy. Ten sam oddech, ten sam świeży zapach.
- Przepraszam – chłopak powolnym ruchem osunął dłoń po jej twarzy i szybko pobiegł przed siebie.
Cher patrzyła na niego póki mogła, jednak po krótkim czasie Federica zasłonił krzew.
czwartek, 21 listopada 2013
Zudutki cz.1
Tak dla wyjaśnienia razem z dziewczynami mamy specyficzne
nazwy opowiadań. Moje to „Zudutki”. Pierwsza nocia będzie o dwóch „znajomych”
jakby się ich nazwało inaczej np. przyjaciele to liczcie się z tym że w
najbliższym czasie wylądujecie przed pielęgniarką na ostrym dyżurze. No ale
nic, zaczynajmy…
A miało być tak
pięknie! Tak pięknie! Spokojny dzień, spokojne wszystko i wszyscy ale ja
musiałam wylądować z nim u jakiś psychicznych psychologów. Siedzę sobie
spokojnie w gabinecie czekam na niejaką panią z tym gamoniem i nerwy mi po
prostu nie dają myśleć. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich twórczyni
mego problemu… a nie pomyłka mój problem siedzi obok… -_-‘
Pani, musze przyznać że wygląda bardzo ładnie, można się
przy niej nabawić się kompleksów. Była wysoka, miała dłuższe brązowe włosy,
zakończone przy klatce piersiowej. Piękne zielone, hipnotyzujące oczy i była
bardzo zgrabna. Co tu dużo mówić mój kolega dostawał napadu ślinotoku. Ale
debil.
- Witam was na pierwsze waszej wizycie. Nazywam się Persy Pepeer
i będę was leczyła od dziś ( Poniedziałek) do piątku. A więc mam przyjemność
poznać Gin i Shada. Macie po 17 lat i od podstawówki jesteście w jednej klasie,
razem. Ciekawe…
- To nie jest ciekawe, to straszne być tyle lat z tą pokrzywą w jednej klasie.
-Ja przynajmniej mam jakieś zastosowania nie to co ty.
- Zastosowania? Udzielasz siebie społecznie?
- Zbok.
- Dobrze widzę że świetnie się dogadujecie. ( ^.^ ) Ale
pogaduchy na bok. Zacznijmy od prostego ćwiczenia. Gin udawaj przez chwilę
Shada a on niech udaje ciebie. Pokarz jak się na co dzień zachowuje.
Wstałam podeszłam do Pani, gimbuskim krokiem i zaczęłam swój
pokaz. Ale będzie DYM!!
- Hej, paniusiu wyskoczymy razem na miasto? Przedstawię cię
moim kumplom, dawno nic nie brali. A ty wyglądasz na gorący towar …Mrrr
- Protestuje!!! Ja się
tak nie zachowuje!
- Odezwał się ten co się kumplom chwalił że następną dziwkę
zaliczył.
- Jakbyś chciała wiedzieć to nadal jestem prawiczkiem.
- To poco ci czwartej klacie prezerwatywa była potrzebna?
- o.O ? – Pani Pepeer tylko spojrzała na niego i już
wiedziałam że nic nie powie. Bezcenne!
-Cześć jestem Gin, mimo iż mam tyle lat nigdy nie miałam
chłopaka. Nigdy się nie całowałam i nawet nie wiem co to sex. Czytam masę
beznadziejnych mang o gejach i tym podobne. HAHAHAHAHAHAHAHAH!!!!!!!! Mam Podraje ze wszystkiego wszystko mnie
śmieszy! A moją najlepszą cechą jest donoszenie na innych! Nie mam przyjaciół i
na pewno zostanę zakonnicą.
HAHAHHAHAHHAHIHIHIHIIHIHIHIHIHhhahhahahHAHAHAHAHIHIHI!!!!!!!!- przegiął…..
Spuściłam głowę i chciałam uciec. Mam go dosyć. Tyle lat
tłumaczyć że się o kogoś martwi a nie i tak nic nie rozumie….
- Shad dlaczego uważasz że Gin jest donosicielką?
-Kiedyś miałem zabawę z kolegami. Popiliśmy ale musieliśmy
iść do szkoły. To była 5 klasa podstawówki. Gin zadzwoniła do wychowawczyni i
wszystko jej opowiedziała. Zdrajca.- Serce mnie zabolało, Jak on mógł?!
-A zastanawiałeś się dlaczego tak postąpiła?
-Bo jest fałszywą żmiją od co!
-A ja myślę że z innego powodu… Gin? – milczałam. Mam się
tak otfarcie przyznać że bałam się że zrobi sobie krzywdę, że może mu się coś
stać? Że bałam się że mogę go strącić? Nigdy… nie tak…
-Dobrze zobaczymy się jutro o tej samej porze. Zanim
wyjdziecie zjecie te cukierki, to jest obowionskowe.- bez skrupułów złapałam
słodycz włożyłam do buzi i wybiegłam z gabinetu. W mojej głowie kłębiły się
myśli typu Dlaczego? Po co? To dopiero początek tego świrniętego tygodnia, i
pomyśleć że jutro obudzę się w innym ciele. Tak znienawidzonym ciele a zarazem
tak uwielbianym. Masakra, do cholery co się będzie działo!
Drodzy czytelnicy powinny się ukazać zdjącia Shada i Gin. Panią Peper dostaniecie potem. Pozdro dla wszystkich!!!! Wasza ZuDu
sobota, 16 listopada 2013
Poczatek żółwi i opowiadań "D
We are żółwie !! Nie nie te z kanałów ^^" Nie wojujemy nunczaku ani mieczem, ewentualnie ołówkiem lub klawiaturą >D Krótkie przedstawienie :
Zudutakika to ja Może ktoś znajdzie sposób na rozszyfrowanie mojego imienia jak się uda gromkie oklaski!! Pisze OPO. o wszystkim i jestem uzależniona od czytania blogów . Wiele cytatów wypłynie z mojej strony. Jestem najbardziej świrnięta z całej trójki. Ja będę pisała używając przekleństw i dwuznacznych podtekstów XD
Kajku - będę pisać opowiadania i teksty piosenek, które odzwierciedlają mnie. Jestem Cule. Moje opowiadania będą yaoistyczne (bl) ale będą również poważniejsze, realistyczniejsze i mroooczne *_* Jestem największym zbokiem z całej grupy.
Żółw Pai it's me ! Jestem największym cynikiem z tej błaźniarni :P Będę pisać opowiadania/zwykłe posty/coś dającego do myślenia komediowo-psychologiczne. Będę waszym powodem do niespania w nocy, będziecie odpowiadać na zadane przeze mnie pytania zółwie wy moje >D
Zudutakika to ja Może ktoś znajdzie sposób na rozszyfrowanie mojego imienia jak się uda gromkie oklaski!! Pisze OPO. o wszystkim i jestem uzależniona od czytania blogów . Wiele cytatów wypłynie z mojej strony. Jestem najbardziej świrnięta z całej trójki. Ja będę pisała używając przekleństw i dwuznacznych podtekstów XD
Kajku - będę pisać opowiadania i teksty piosenek, które odzwierciedlają mnie. Jestem Cule. Moje opowiadania będą yaoistyczne (bl) ale będą również poważniejsze, realistyczniejsze i mroooczne *_* Jestem największym zbokiem z całej grupy.
Żółw Pai it's me ! Jestem największym cynikiem z tej błaźniarni :P Będę pisać opowiadania/zwykłe posty/coś dającego do myślenia komediowo-psychologiczne. Będę waszym powodem do niespania w nocy, będziecie odpowiadać na zadane przeze mnie pytania zółwie wy moje >D
Subskrybuj:
Posty (Atom)